Już od dawna jest jasnym, że „jak nas widzą, tak nas piszą”, ale czy zastanawialiśmy się kiedyś co może powiedzieć o nas wyszukiwarka internetowa? Codziennie zostawiamy w sieci ślady swojej obecności, komentując artykuły, czy publikując zdjęcia. Wszystko, co umieścimy opublikujemy stanowi w pewnym sensie odzwierciedlenie nas samych i wpływa na to, jak postrzegają nas inni. To oczywiste. Ale czy zdajemy sobie sprawę z tego, że nasz wirtualny wizerunek może nam pomóc albo przeszkodzić w znalezieniu pracy? Badania firmy Microsoft, z 2009 roku wykazały, że w Stanach Zjednoczonych 70% rekruterów odrzuca kandydaturę danej osoby właśnie ze względu na informacje dostępne o niej w sieci. Podczas gdy tylko 7% szukających pracy uważa, że informacje te mogą mieć wpływ na ich karierę. Coraz więcej rekruterów sprawdza kandydatów w Internecie. Trend ten można zaobserwować także w Polsce. Co zatem może zrobić młody człowiek bez większego doświadczenia zawodowego, żeby znaleźć pracę i nie dać się zwariować?

Przeczytaj także: Polscy studenci chętnie pojadą za pracą za granice >>>
Przeczytaj także: W 2015 roku zniknie aplikacja ogólna >>>


Proces rekrutacji już na dobre zagościł w Internecie. Tutaj najczęściej szukamy ofert pracy, wzorów dokumentów aplikacyjnych, czy choćby wskazówek i porad dotyczących poruszania się na rynku pracy. Co więcej, już tutaj odbywa się wstępna selekcja kandydatów i od tego, jaki jest nasz wirtualny wizerunek może zależeć czy zostaniemy zaproszeni na rozmowę kwalifikacyjną czy nie. Wśród rekruterów, coraz popularniejszą formą pozyskiwania informacji na temat osób ubiegających się o pracę jest online screening, czyli sprawdzanie, co na ich temat mówi Internet. Z CV i listu motywacyjnego niełatwo jest wyczytać profil osobowościowy, dlatego chętnie korzystają oni z podpowiedzi, które sami zostawiamy.

Przeczytaj także: 19,5 proc. absolwentów nie może znaleźć pracy >>>
Przeczytaj także: Zwara: nie pierwszy raz adwokatura zmienia zakres działalności >>>


Sprawdź, co o Tobie mówi wyszukiwarka
Chcesz wiedzieć czego o tobie dowie się rekruter? Wpisz w wyszukiwarkę swoje imię i nazwisko, adres e-mail, którego używasz aplikując o pracę i przeanalizuj wyniki. To samo zrobi osoba przeglądająca dokumenty aplikacyjne. Jest to popularna metoda sprawdzenia wiarygodności kandydata, aktywności, a także jego nastawienia do pracy.


Uważajmy na fora, blogi i portale społecznościowe. Często publikujemy tam posty pod wpływem bieżących wydarzeń, zamieszczamy śmieszne zdjęcia, dajemy upust naszym emocjom. A negatywne komentarze w stosunku do byłego szefa, kolegów, czy ogólnie wyrażające niechęć do pracy, mogą zniweczyć nasze starania. Zdanie typu „co zrobić, żeby się nie narobić a zarobić” widniejące w naszym profilu, może poddać w wątpliwość naszą pracowitość i zniechęcić do nas ewentualnego pracodawcę. Dlatego warto zwrócić uwagę na to, co publikujemy i kto może mieć do tego dostęp. Pamiętajmy, że nawet jeżeli jest to opis sprzed kilku lat, dalej stanowi on naszą wizytówkę.

Przeczytaj także: Absolwent traci ubezpieczenie zdrowotne po obronie pracy dyplomowej >>>


Dbajmy o to, co może przeczytać o nas rekruter, aby nie przekreślić sobie drogi do wymarzonej pracy. Studenci są grupą regularnie korzystająca z Internetu, dlatego powinni zwracać szczególną uwagę na swój wirtualny image. W końcu znalezienie pracy dla studenta nie jest rzeczą niemożliwą.


Jak widać Internet jest miejscem, gdzie nie tylko rozpoczyna się proces rekrutacji, ale odbywa się znaczna jego część. Dlatego świadomość, jaki jest nasz wirtualny wizerunek stanowi połowę sukcesu w drodze do znalezienia pracy dla absolwenta. Dzięki temu, że kontrolujemy informacje na nasz temat, możemy odpowiednio kreować swój image. Pamiętajmy jednak o złotej zasadzie, nie umieszczajmy w sieci tego, czego wstydzilibyśmy się przed własnymi rodzicami. Pozwoli nam to uniknąć przykrego rozczarowania, że znowu nie udało nam się znaleźć wymarzonej pracy.
Źródło: www.absolvent.pl