Jolanta K. pracująca w dziekanacie Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego otrzymała wypowiedzenie umowy o pracę w marcu 2014 roku.  Zatrudniona była od kilku lat na pełnym etacie zajmowała się obsługą sekretariatu i załatwianiem spraw studenckich. Powodem zwolnienia było naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych, niesumienna praca, opieszałość brak kultury osobistej.

Skargi studentów i pracowników
Wcześniej, bo  w 2013 roku przeprowadzano z Jolanta K. rozmowy dyscyplinujące. A zwłaszcza po skardze studentki, której pracy magisterskiej  powódka nie chciała przyjąć z powodu nie wyznaczenia terminu obrony. Jeszcze w 2012 r. studenci skarżyli się dziekanowi, że nie mogą uzyskać danych o swoich średnich ocenach, gdyż Jolanta K. zwleka z ich wyliczeniem. A te miały służyć do uzyskania stypendium.
Doszło do tego, że 30 studentów podpisało się pod skargą do władz wydziału, a ankieta przeprowadzona wśród nich wskazywała, że obsługa dziekanatu jest bardzo zła.

Konsultacje ze zwiazkami
We wrześniu 2013 r. władze wydziału przeprowadziły konsultacje ze związkami zawodowymi w sprawie wypowiedzenia Jolanty K. Jednak w tym czasie do marca Jolanta K. przebywała na zwolnieniu lekarskim lub na urlopie na żądanie.  Gdy wręczono jej wypowiedzenie w marcu następnego roku, wniosła sprawę do sądu o przywrócenie do pracy.
Sąd I instancji ustalił, że skargi studentów i pracowników naukowych na niewłaściwą obsługę sekretariatu przez Jolantę K.  były składane od 2005 r. Stwierdził więc, że przyczyny wypowiedzenia miały charakter rzeczywisty, były uzasadnione, konkretne i prawdziwe.
Powódka odwołała się do Sądu Okręgowego. Sąd II instancji zmienił wyrok i przywrócił powódkę do pracy.  Według sądu zarzut braku zainteresowania pracą oraz zaniedbywanie obowiązków stały się w marcu 2014 roku nieaktualne.  Ostatnie rozmowy dyscyplinujące odbyły się prawie rok wcześniej.

Zaniedbywanie obowiązków po raz kolejny
Z wyrokiem tym nie zgodził się pracodawca Uniwersytet Jagielloński, który wniósł o uchylenie wyroku. Zdaniem skarżącej kasacyjnie przyczyny wypowiedzenia są aktualne.
- Jolanta K. nadużywała uprawnień pracowniczych, zwłaszcza jej zwolnienia lekarskie sprawdzone przez ZUS  nie potwierdziły choroby. Powódka wróciła do pracy i nadal studenci składają na nią skargi. Otrzymała też kolejne wypowiedzenie umowy o pracę - wyjaśniała radca prawny Katarzyna Bębuś.
Na rozprawie przed Sądem Najwyższym pełnomocnik powódki przekonywał, że przyczyny wypowiedzenia były nieuzasadnione. Powódka nie przyjmując pracy magisterskiej studentki stosowała się do wymogów regulaminu, zaś nieterminowość obliczania średniej ocen wiązała się z obciążenia pracą, gdyż musiała obsłużyć 400 studentów.

Uchylenie wyroku
Sąd Najwyższy w wyroku z 12 października br. uchylił wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Z trzech zarzutów skargi kasacyjnej tylko jedna okazała się trafna; nie było dezaktualizacji przyczyn wypowiedzenia.
Jak mówiła sędzia Romualda Spyt nie można brać pod uwagę przyczyn wypowiedzenia z marca 2014 r., lecz z września 2013 r., gdyż powódka przez pół roku nie przychodziła do pracy z powodu urlopu na żądanie lub zwolnienia lekarskiego. Wtedy rozpoczęły się konsultacje związkowe, zmierzające do rozwiązania umowy z powódką.
Fikcyjne zwolnienia lekarskie natomiast nie mogą być przedmiotem oceny przez sąd, gdyż nie mają w tej sprawie znaczenia.
Teraz sąd II instancji ma ocenić, czy powództwo było zasadne, a dopiero później, czy celowe jest przywrócenie powódki do pracy.


Sygnatura akt I PK 300/16, wyrok z 12 października 2017 r.