Większa rola przedstawiciela społecznego
Zmianę dotyczącą udziału przedstawicieli organizacji społecznych należy ocenić bardzo pozytywnie. Dotychczasowe unormowanie tej kwestii stanowiło relikt komunizmu. Nowela zlikwidowała arbitralność sądu w dopuszczaniu przedstawicieli społecznych do udziału w sprawie. Obecny art. 90 § 3 k.p.k. przewiduje obligatoryjne dopuszczenie przedstawiciela organizacji społecznej do udziału, jeśli przynajmniej jedna ze stron wyrazi na to zgodę – co jest uzasadnione tym, że ma on reprezentować interes odnoszący się do przedmiotu sporu między stronami. W braku takiej zgody sąd dopuszcza przedstawiciela do udziału, jeżeli leży to w interesie wymiaru sprawiedliwości.
Konsekwencją zwiększenia roli przedstawiciela organizacji społecznej jest zmiana art. 406 k.p.k. (a także nazwy rozdziału 46 z „Głosy stron” na „Głosy końcowe”), wprowadzająca takie samo prawo głosu przedstawiciela społecznego po zamknięciu przewodu sądowego, jakie mają strony postępowania. Przed nowelizacją przedstawicielom organizacji społecznych był udzielany głos tylko „w miarę potrzeby”.
Udział przedstawiciela społecznego umożliwia sprawowanie społecznej kontroli nad wymiarem sprawiedliwości oraz prezentowanie sądom stanowisk organizacji społecznych, co stwarza zdecydowanie lepsze warunki do wydania trafnego orzeczenia. Wprowadzona regulacja sprzyja także pełniejszej realizacji naczelnej zasady procesu karnego, jaką jest wyrażona w art. 182 Konstytucji RP zasada udziału czynnika społecznego.
Drugim filarem ustawy z dnia 10 czerwca 2016 roku jest zwiększenie transparentności procesu, które odbywa się na dwóch płaszczyznach. Po pierwsze znowelizowany został art. 357 k.p.k. odnoszący się do udziału przedstawicieli mediów w rozprawie, a po drugie poszerzono jawność rozprawy. Ogólnie do zmian tych należy odnieść się z aprobatą, gdyż urzeczywistniają one naczelną zasadę jawności zewnętrznej, zwaną czasem zasadą publiczności. Owa zasada stanowi jeden ze standardów prawa człowieka do rzetelnego procesu karnego i posiada swe źródło w art. 6 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.

Media na sali rozpraw
Wspomniany już art. 357 k.p.k. formułuje regułę, zgodnie z którą sąd nie może odmówić przedstawicielom mediów utrwalania obrazu i dźwięku z przebiegu rozprawy. Przed 5 sierpnia omawiany przepis przewidywał możliwość niewyrażenia takiej zgody. Obecnie ustawodawca wprowadził od tej zasady jedynie dwa wyjątki: w sytuacji zakłócania przez przedstawiciela przebiegu rozprawy oraz gdyby jego obecność krępująco oddziaływała na zeznania świadka. Należy zgodzić się z uwagami przedstawionymi przez naczelne organy samorządów adwokatów i radców prawnych, które negatywnie oceniają brak możliwości odmowy przez sąd dopuszczenia mediów ze względu przynajmniej na interes wymiaru sprawiedliwości. Wątpliwości może budzić także fakt, że ustawodawca stara się zapewnić komfortowe warunki zeznań jedynie dla świadka. Nasuwa się pytanie, co w sytuacji, gdyby obecność mediów miała krępująco oddziaływać na wyjaśnienia oskarżonego, który korzysta przecież nadal z domniemania niewinności? Dlaczego miałby być gorzej traktowany?

Wyłączenie jawności zależne od uznania sądu
Najwięcej emocji budzą jednak zmiany wprowadzone w art. 360 k.p.k. związane z wyłączaniem jawności rozprawy. Również na etapie debaty parlamentarnej nad projektem ustawy to właśnie wokół tego artykułu toczyła się najbardziej ożywiona dyskusja. Wprowadza on zasadę fakultatywności wyłączenia jawności w miejsce dotychczasowej zasady obligatoryjności, jeżeli jawność mogłaby:
- wywołać zakłócenie spokoju publicznego,
- obrażać dobre obyczaje,
- ujawnić okoliczności, które ze względu na ważny interes państwa powinny być zachowane w tajemnicy,
- naruszyć ważny interes prywatny lub
- na żądanie osoby, która złożyła wniosek o ściganie.
Dokonana zmiana opiera się na poglądzie, który wyrażone w art. 45 ust. 2 Konstytucji RP wyjątki od zasady jawności interpretuje zawężająco. Podnosi się, że skoro ustrojodawca w ustawie zasadniczej wskazał jedynie na możliwość wyłączenia jawności rozpoznania sprawy w enumeratywnie wymienionych przypadkach, to ustawodawca zwykły ma prawo, ale nie obowiązek, przeniesienia określonych w niej wyłączeń na grunt unormowań konkretnych procedur.

Głos prokuratora ważniejszy od głosu sędziego
Niemałe kontrowersje budzi też nowy § 2 omawianego artykułu, zgodnie z którym rozprawa odbywa się jawnie, jeśli prokurator sprzeciwi się wyłączeniu jawności przez sędziego. Wprowadza on zatem nadrzędność prokuratora nad sądem w zakresie jawności postępowania. Wydaje się, że jest to regulacja niewłaściwa, ponieważ prokurator jest stroną w postępowaniu sądowym i takie unormowanie powoduje zachwianie równowagi układu procesowego. Zdaniem posła PO Arkadiusza Myrchy dodany przepis może stanowić nawet „furtkę do pokazowych procesów” ze względu na wpływy, jakie Minister Sprawiedliwości może wywierać na prokuraturę.
Zwolennicy wprowadzonego rozwiązania odpowiadają natomiast, że ma ono na celu ograniczenie sędziowskiej arbitralności w zakresie wyłączeń jawności rozprawy i tym samym jest gwarantem wzmocnienia transparentności procesu karnego. Wydaje się jednak, iż taki sam rezultat można było osiągnąć, wprowadzając możliwość złożenia zażalenia na postanowienie w przedmiocie wyłączenia jawności rozprawy, które rozpoznawane byłoby w toku tzw. instancji poziomej. Z niewyjaśnionych przyczyn zrezygnowano jednak z tego, jak się zdaje, optymalniejszego rozwiązania w momencie przedłożenia projektu ustawy na trzecie czytanie.
Z aprobatą należy odnieść się natomiast do wycofania się komisji sejmowej z propozycji wprowadzenia wymogu uzyskiwania zgody prokuratora na wyłączenie jawności w sytuacji, gdyby mogła ona naruszać ważny interes prywatny oskarżonego. Różnicowanie jego pozycji wydaje się w tym momencie nieuzasadnione z uwagi na chroniące go nadal domniemanie niewinności, które może przełamać jedynie prawomocny wyrok skazujący lub warunkowo umarzający postępowanie.
Oczywiście sama zmiana przepisów może nie wystarczyć w walce ze zbyt często spotykanym w praktyce wyłączaniem jawności rozprawy, ponieważ problem leży niejednokrotnie w nawykach sędziowskich. Jak częstokroć podkreśla prof. Ewa Łętowska, to nie treść przepisu stanowi o tym, jakie mamy standardy prawne, lecz ukształtowana praktyka oraz cały skomplikowany mechanizm wykreowany przez ów przepis. W związku z powyższym na dogłębną analizę i miarodajną ocenę wprowadzonych regulacji przyjdzie jeszcze pora, gdy uformują się one w praktyce.

Autor: Monika Moska, studentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, Wydział Prawa i Administracji.