Odbywanie praktyk przez studentów reguluje ustawa o praktykach absolwenckich z 2009 r. Przewiduje ona ograniczony zakres stosowania przepisów prawa pracy w stosunku do praktykantów.

Zobacz: Studencie, wypowiedz się na temat staży i praktyk>>>

– Zastosowanie znajdują jedynie przepisy o bezpieczeństwie i higienie pracy – tłumaczy Jolanta Zedlewska z Państwowej Inspekcji Pracy. Inspekcja nie ma uprawnień do kontrolowania systemu bezpłatnych praktyk.
 
Tomek z Warszawy, student III roku prawa na Uniwersytecie Warszawskim, współpracuje z małą kancelarią prawną. Na podstawie umowy zlecenia pracuje przez cztery dni w tygodniu po osiem godzin dziennie. Zdarza mu się też zostawać po godzinach. Jego pensja wynosi 500 zł miesięcznie. Przez pierwsze dwa miesiące dostawał po 300 zł. Tyle ma adwokat za sporządzenie najprostszego pozwu.
 
 
Dziesiątki podobnych mu studentów pracujących w małych kancelariach dostają od 300 do 1,5 tys. zł miesięcznie za wykonywane zadania. Wyższe stawki oferują jedynie duże kancelarie. Tyle że wraz ze wzrostem zarobków wydłuża się czas spędzany w kancelarii.
 
Przepisy prawa nie narzucają też ograniczeń, jeśli chodzi o podstawę wykonywania pracy. Jak wskazuje Jolanta Zedlewska, może to być zarówno umowa o pracę, jak i umowa o charakterze cywilnoprawnym, np. zlecenie lub umowa o dzieło. Wszystko zależy od sposobu, w jaki wypełnia się obowiązki.
 
 
Również z wyjaśnień Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wynika, że organizowanie bezpłatnych praktyk przez kancelarie nie narusza zasad uczciwej konkurencji. To, że niektóre kancelarie wypłacają swoim stażystom pensje, a inne tego nie robią, jest kwestią wewnętrznej organizacji pracy. Nawet jeśli te pierwsze po prostu oszczędzają na kosztach wynagrodzeń. Wszystko jest zgodne z prawem, dopóki kancelarie nie naruszają zasad etyki zawodowej.
Źródło: Rzeczpospolita