„Profesjonalne konsultacje. Zajmujemy się również analizą badań, wyszukiwaniem i gromadzeniem literatury", „Nasza pomoc polega na merytorycznym wsparciu i pomocy naukowej w dążeniu do uzyskania jednego z najpoważniejszych tytułów naukowych" – faktycznie są to oferty napisania prac doktorskich.

– To opakowanie do pisania doktoratów za pieniądze – mówi Marek Wroński, który od lat zajmuje się tropieniem plagiatów. – Pomocy powinien udzielać promotor. Podstawą uzyskania stopnia doktora jest samodzielność wszystkich badań. Jeżeli ktoś nie spełnia tego podstawowego warunku, nie nadaje się na naukowca – podsumowuje.
 
 
Cenę za usługę ustala się indywidualnie dla każdego klienta. Wszystko za pośrednictwem sieci i z zastrzeżeniem, że to wyłącznie pomoc przy pisaniu pracy, a nie jej pisanie. Z sondy jaką przeprowadziła „Rzeczpospolita” wynika, że za stronę płaci się 20–50 zł. Zdaniem Marcina Chałupki, prawnika specjalizującego się w prawie szkolnictwa wyższego, nie ma przepisów zabraniających konsultowania prac doktorskich czy habilitacyjnych na zewnątrz.
 
 
– Jeżeli jednak taka konsultacja prowadzi do naruszenia prawa, w tym autorskiego, to z art. 29 ust. 2 ustawy o stopniach i tytułach naukowych wynika możliwość wznowienia postępowania o nadanie stopnia – wyjaśnia. – Ten sam skutek można wiązać z naruszeniem dobrych obyczajów w nauce, jeśli owe konsultacje zostaną za takie naruszenie uznane.
 
Prof. Tadeusz Tomaszewski, prorektor Uniwersytetu Warszawskiego, jest przekonany, że skorzystanie z takiej pomocy jest naruszeniem.
Źródło: Rzeczpospolita