Krótki komentarz na temat przyjętej przez Komitet Stały Rady Ministrów Ustawy 2.0? Mission impossible? …a mówiąc poważnie – po Kongresie Nauki Polskiej ze strony Wydziału Prawa dołożyliśmy swoje kilkanaście stron konstruktywnych uwag konsultacyjnych do stanowiska Uniwersytetu w Białymstoku. Ponadto publiczna dyskusja nad Ustawą 2.0 i jej implikacjach przynosi coraz to nowe spostrzeżenia, toteż krótko można odnieść się jedynie do wybranych wątków.

Nie wszystkie wydziały do likwidacji


Przykładowo – Koledzy z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego krytycznie ocenili rozwiązanie ustrojowe uczelni wyższych znoszące wydziały. W dyskusji pojawiają się tu różne argumenty: tradycja (niewątpliwa), stabilność organizacyjna, kosztochłonność wdrażania tego rozwiązania i inne. Wydaje się, że ministerstwo wespół z merytorycznymi pomysłodawcami tego modelu liczą na jego korzystny wpływ na rozwój nauki. Tu zasadnicza wątpliwość dotyczy kwestii, czy rozwiązania organizacyjne same przez się zapewniają rozwój? Dla rozwoju potrzeba na pewno udoskonalenia postaw naukowych: otwartości, kreatywności, konstruktywnego optymizmu, odpowiedzialnej odwagi i innych podobnych. Reorganizacja może stworzyć jedynie uwarunkowania dla rozwoju, o ile stworzy? Tu pojawia się pytanie, dlaczego zamiast zasady likwidacji wydziałów nie wprowadzić możliwości ich likwidacji wówczas, gdy istotnie da to lepszy efekt? Możliwość de facto zachowania wydziałów poprzez ukształtowanie wewnętrznej struktury uczelni jest rozwiązaniem, które nie rozróżnia tego, co w wydziałach dobre od tego, co w wydziałach złe i nakazuje wszystkim bez wyjątku podjąć ryzykowny cykl zmian, które w najlepszym wypadku przyniosą dobrym wydziałom kosztowny i pracochłonny proces powrotu do status quo, a systemowo – rozgardiasz, bo będą funkcjonowały uczelnie różniące się strukturą i kontakty horyzontalne w obrębie dyscyplin na tym stracą. Gdy dany wydział jest słaby, ciąży uczelni, nie ma dobrych rokowań naukowych i/lub dydaktycznych wówczas możliwość jego likwidacji wydaje się logiczna. Gdy zaś dany wydział jest lokomotywą uczelni, bryluje w rankingach i parametryzacji, to likwidacja przynosi ryzyko zmarnotrawienia tego potencjału, przynajmniej na początku.
Pojawiają się też obawy o autonomię uczelni, jeśli chodzi o wpływ rektora na wybór dziekanów/ich odpowiedników organizacyjnych, co Pan Minister Gowin skwitował następująco: „Na czele wydziałów stoją często dziekani wybierani w kontrze do rektora. Można to porównać do sytuacji, gdyby premierowi Morawieckiemu ministrów wybierała opozycja.”. Z perspektywy polityki i rządzenia Państwem może tak to wyglądać, ale z perspektywy uczelni już niekoniecznie. Tak jak w nauce nie ma racji decyzyjnych, a jedynie udowodnione wskutek poszukiwania prawdy obiektywnej, tak w zarządzaniu uczelnią – w odróżnieniu do państwa, czy korporacji biznesowych – skuteczność decyzyjna, posłuch i szybkość działań są jedynie częścią procesu. Z perspektywy polityki, czy biznesu wygląda to nieporadnie, ale w gruncie rzeczy uwzględnia naukowość i jej potrzeby. Oczywiście, gdyby utopijnie założyć, że w każdym przypadku rektorem zostanie oświecony absolut, człowiek mądry, sprawiedliwy, życzliwy i pracowity – w koncentracji władzy jest metoda. Gdyby jednak z jakichś powodów (a tych nie brak, wszak errare humanum est) wybór padł na osobę, która owych przymiotów nie posiada w komplecie, to choć łatwo sobie wyobrazić następstwa, to trudno doprawdy przewidzieć potencjalną sanację.

Reformy bez sukcesów

Na Wydziale od dawna mierzymy się z rozmaitymi wyzwaniami – zarówno z zewnątrz, jak i tymi związanymi z naszą lokalizacją i specyfiką. Na ogół odnajdujemy się w nowych sytuacjach i zmianom staramy się patrzeć w oczy spokojnie i poważnie. Wielość i różnorodność wprowadzanych zmian przynosi odczucie, że zaistnieje mechanizm law in action, co zważywszy na długookresowość planowania i podejmowanych na bieżąco rozwiązań każe liczyć się z ryzykiem zmian, którym – mimo wszystko – nie będziemy w stanie sprostać, bo będzie to obiektywnie niewykonalne… bez względu na przyczynę (świadomość dlaczego? kto zawinił? nie zmieni wiele w naszym położeniu, a konsekwencje dotkną nas i studentów). Zwracam uwagę Czytelników na fakt, że od dość dawna polskie szkolnictwo wyższe poddawane było mniej lub bardziej inwazyjnym reformom, co nigdy nie przyniosło spektakularnych zmian rozwojowych, natomiast zdestabilizowało pełny obraz polskiej nauki. Tym samym diagnoza wykonywana poprzez ogląd sytuacji obecnej i ewentualnie dekady wstecz nie daje – z naukowego punktu widzenia – miarodajnego obrazu. Tym samym oparte na tej diagnozie założenia i koncepcje mogą być nieadekwatne. Biorąc to pod uwagę należałoby szerzej korzystać z pilotażu, systemu zachęt (konkurs - kto przyjmie proponowane nowe rozwiązanie – otrzyma wsparcie, a obserwacja w działaniu będzie weryfikacją ostatecznego kształtu rozwiązań systemowych) i przedłużonego vacatio legis tam, gdzie ryzyko niepowodzenia rysuje się relatywnie poważnie, a solidne przygotowanie może je znacząco ograniczyć. Warto też doprecyzować założenia ogólne tam, gdzie istnieje ryzyko nieporozumień na tle wykonawstwa.

Finanse a jakość nauczania

Przykładowo – nowe założenia algorytmiki finansowania nauki najogólniej rzecz ujmując premiują ograniczenie liczby studentów na tle liczby pracowników naukowo-dydaktycznych (do niedawna było odwrotnie i obecna struktura nie jest jakimś przewinieniem, które należałoby w poczuciu skruchy naprawić, lecz efektem świadomej, długoletniej strategii odpowiedzialnego rozwoju wydziału/uczelni), co może korzystnie wpłynąć na jakość nauczania. Czy wpłynie? Tak, o ile spowoduje nie tylko spadek sumarycznej liczby studentów, lecz spadek ich liczby w grupach dydaktycznych na poszczególnych zajęciach. Gdyby zaś w grupach dydaktycznych liczba studentów pozostała na poziomie dotychczasowym, to żaden wskaźnik sytuacji nie ulepszy. Rzecz niby oczywista, jak E=mc², ale pamiętajmy że przed Odkrywcą tej oczywistości nie dostrzegano…



Prawo o szkolnictwie wyższym. Komentarz >>


Chcę na koniec podkreślić, że do zmian w szkolnictwie wyższym, kultury pracy legislacyjnej MNiSW, a także wielu rozwiązań ustawy 2.0 podchodzimy życzliwie i optymistycznie, jednak przysłowie (a te, jak wiadomo, są mądrością Narodu), że cierpliwością i pracą ludzie się bogacą warto wykorzystać i wobec części rozwiązań rozważyć modyfikacje, które nie negują skutku (np. możliwość, a nie zasada likwidacji wydziałów), zaś wobec tych, które budzą solidnie uzasadniane obawy – wydłużyć vacatio legis, przy równoczesnym testującym pilotażu. Nauka jest bezcennym Zasobem Społeczeństwa i Państwa, o czym w podejściu doń warto pamiętać…