Z prognoz ministerstwa wynika, że liczba studentów będzie sukcesywnie maleć. W roku akademickim 2023/2024 ma wynieść 1,25 mln osób. Dziś, według danych GUS, jest ich 1,54 mln.


– Tegoroczny wynik osób przyjętych na studia nie jest jeszcze dramatem – komentuje prof. Marek Rocki, przewodniczący Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Dodaje, że – porównując rok do roku – znacznie gorzej było w 2013. Okazało się wówczas, że przyjętych na uczelnie było o 90 tys. mniej niż w 2012.


– W mojej ocenie wynikało to między innymi ze sposobu liczenia osób przyjętych przez POL-on, czyli ogólnopolską bazę o szkolnictwie wyższym, do której wszystkie placówki są zobowiązane przesyłać informację. Nowy system zbierania danych mógł wpływać na wyniki – wyjaśnia prof. Marek Rocki.

Przeczytaj także: Zwara: nie pierwszy raz adwokatura zmienia zakres działalności >>>
Przeczytaj także: Umieszczenie oferty zastępstwa w internecie pod lupą palestry >>>


Prof. Marek Rocki dodał również, że zmniejszanie się liczby studentów nieuchronnie doprowadzi do zamykania ośrodków akademickich. Obecnie na polskim rynku funkcjonują 432 uczelnie. Zaledwie parę lat wcześniej działało ich ponad 460. Istnieją prognozy, że niebawem zniknie co trzecia uczelnia w kraju.


Niż demograficzny dotyka nawet najbardziej prestiżowe uczelnie. Przykładowo w tym roku Uniwersytet Jagielloński nie uruchomił studiów niestacjonarnych na takich fakultetach jak: neofilologia, politologia czy archeologia.


Według prof. Lutego maturzyści wolą iść na jakiekolwiek studia tylko po to, aby uchronić się przed brakiem pracy. Z drugiej strony niektóre uczelnie przyjmują takich zainteresowanych z otwartymi ramionami.

Przeczytaj także: Konsolidacja uniwersytetów lekiem na niską demografię >>>
Przeczytaj także: Tworząc pytania egzaminacyjne można dobrze zarobić >>>


– Do wykonywania niektórych profesji nie potrzeba dyplomu magistra, ale często te osoby nie mają alternatywy, więc wybierają studia – twierdzi prof. Tadeusz Luty.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna