W lutym resort sprawiedliwości przedstawił zarys nowej drogi dojścia do zawodów: adwokata i radcy prawnego. Aplikacja prowadzona przez uczelnie miałaby trwać dwa lata, prawo do jej prowadzenia zyskałyby najlepsze uniwersytety. 

Resort chciałby, by aplikant, zamiast z patronem współpracował z tutorem, którym będzie adwokat lub radca prawny, którego wyznaczy uczelnia. Uczestnicy aplikacji będą mieli ćwiczenia, wykłady i warsztaty, będą brać udział w obowiązkowych symulacjach rozpraw sądowych oraz w szkoleniach w sądach i prokuraturach.

Zgodnie z zapowiedziami aplikacja ma być płatna, ale nie podano szczegółów na ten temat.

Pomysł wprowadzenia aplikacji uniwersyteckiej negatywnie oceniły samorządy prawnicze, podkreślając, że uniwersytety nie mają odpowiednich kwalifikacji do kształcenia aplikantów.

- Wszelkie monopole są antybiznesowe, antykonsumenckie i w efekcie antyobywatelskie. W tym biznesie gra toczy się o prawie 50 mln zł, bo tyle zarabiają na prowadzeniu aplikacji korporacje adwokacko-radcowskie - tak wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł odpowiadał na zarzuty przedstawicieli samorządów.

O postęp prac nad projektem zapytaliśmy resort sprawiedliwości.

- Pomysł wprowadzenia aplikacji uniwersyteckiej  został zgłoszony, by otworzyć dyskusję nad modelem kształcenia młodych prawników w Polsce. Na razie nie są prowadzone prace legislacyjne dotyczące takiej aplikacji - odpowiada biuro prasowe ministerstwa.