ECTS, to znaczy punkty

Za wszystkie zaliczone na studiach przedmioty studenci otrzymują ECTS-y, czyli tak zwane punkty zdefiniowane w europejskim systemie akumulacji i transferu punktów zaliczeniowych jako miara średniego nakładu pracy osoby uczącej się, niezbędnego do uzyskania zakładanych efektów kształcenia.
Aby uzyskać dyplom poświadczający ukończenie danego kierunku, studiujący muszą uzyskać określoną ich ilość. I tak, w celu uzyskania dyplomu ukończenia studiów pierwszego stopnia, student jest obowiązany uzyskać co najmniej 180 punktów ECTS, studiów drugiego stopnia - co najmniej 90 punktów ECTS, jednolitych studiów magisterskich - co najmniej 300 punktów ECTS w systemie studiów pięcioletnich oraz 360 punktów ECTS w systemie studiów sześcioletnich. Po podzieleniu ustawowych limitów na ilość semestrów, składających się na dane studia, łatwo obliczyć, że w każdym semestrze student powinien zdobyć 30 ECTS. Dokładnie tyle punktów, zgodnie z nową ustawą, student może "wyrobić" bez wnoszenia dodatkowych opłat.

Opłaty za bezpłatne studia

I tu pojawiają się dwie kwestie budzące wątpliwości. Minister do spraw szkolnictwa wyższego może bowiem, zgodnie z nowelizacją, określić wyższą liczbę punktów ECTS konieczną do uzyskania dyplomu ukończenia studiów niż wskazane w ustawie. Wystarczy, że będą za tym przemawiały specjalne wymagania w poszczególnych obszarach kształcenia, kierunki studiów i poziomy kształcenia. Nadwyżka punktów ECTS nie zostanie jednak przyznana studentowi bezpłatnie, pomimo że ich zdobycie będzie jego obowiązkiem. Za dodatkowe ECTS-y będzie musiał zapłacić z własnej kieszeni i to tak zwanej publicznej uczelni. Nie będzie obciążony, jeśli przekroczy dopuszczalny i jednocześnie, co wydaje się stać w sprzeczności, minimalny limit punktów o 30 ECTS. Nowa ustawa pozwala bowiem na bezpłatną ponadprzeciętność wartą 30 ECTS.

Można zmienić kierunek - szybko lub odpłatnie

Drugim problemem jest kwestia zmiany kierunku studiów po pierwszym semestrze. Często programy nauczania nie są rozłożone jednolicie w ciągu całego toku studiów. Zdarza się, że do zaliczenia pierwszego semestru student jest zobowiązany zaliczyć zajęcia warte więcej niż 30 ECTC. Jeśli po wykorzystaniu na przykład 40 ECTS student zechce zmienić kierunek, będzie musiał zapłacić za wykorzystane 10 ECTS stanowiące nadwyżkę w stosunku do przyznanych mu na cały tok studiowania punktów. Jeśli nie po pierwszym semestrze, problem z koniecznością dopłaty pojawi się z pewnością przy zmianie kierunku po pierwszym roku.

Punkty pod kontrolą

Od zbliżającego się roku akademickiego, każdy ECTS będzie udokumentowany. Zgodnie z zaleceniem nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, powstanie ogólnopolski rejestr studentów, w którym uczelnie będą zamieszczać między innymi informacje o sumie uzyskanych przez studenta punktów ECTS, z uwzględnieniem ich rozbicia na kierunki.

To nie nasz pomysł

System opłaty za punkty ECTS już obowiązuje w Hiszpanii. - Teoretycznie studia na uczelniach publicznych są bezpłatne, nie płacę czesnego - mówi Ania, na co dzień studiująca na Uniwersytecie Madryckim. Trzeba natomiast wnosić opłaty wpisowe, w wysokości odpowiadającej liczbie punktów ECTS, które ma się zamiar "wyrobić". W zależności od tego, na ile zajęć chcę uczęszczać w danym roku, muszę liczyć się z dodatkową opłatą w wysokości 400-600 euro. Moja uczelnia nadal twierdzi, że oferuje bezpłatną edukację - narzeka Ania.

Wygląda na to, że walka o zdobycie wymaganej liczby ECTS zmieni się w walkę o fundusze na zdobycie... wiedzy. Nowe zasady obejmą studentów, którzy rozpoczną naukę po 1 października 2012 r.

Marta Osowska

 

]]>